Oceniam te opony po przejechaniu 12tkm w trakcie 1,5 sezonu po przesiadce z Falken FK510 w takim samym aucie (Charger V6 RWD). W porównaniu do poprzednich opon jestem zawiedziony nowym modelem. O ile FK510 był raczej słaby do mocniejszych aut na suchym, to na mokrym nie odstawał od czołówki. Na suchym podczas launchu boczne ścianki uginały się i czuć było jak auta pływa na oponach. Wydaje się, że na mokrym to pozwalało na niezłą trakcję przy ruszaniu. W FK520 ścianka jest sztywniejsza i nie ugina się podczas ruszania na suchym, ale trakcja jest ciut gorsza na suchym i wyczuwalnie gorsza na mokrym. Można powiedzieć, że na mokrym trakcji przy ruszaniu brak. Przy czym obie opony prowadzą się bardzo bezpiecznie a nawet sportowo w zakrętach zarówno na suchym, jak i na mokrym, a mój największy zarzut dotyczy wyłącznie trakcji przy mocniejszym dodaniu gazu. Hamowanie na podobnym - wysokim poziomie. Ponadto FK520 jest bardziej czuła na temperaturę rozgrzania, tzn. po chłodnej nocy FK510 oferowała więcej przyczepności tuż po stracie niż FK520. O ile uważałem FK510 za świetną oponę touringową i jednocześnie przeciętną sportową, to charakterystyka FK520 poszła bardziej w kierunku sportu, co oznacza, że jest przeciętna jako touringowa i dalej przeciętna jako sportowa. Zużycie zarówno FK510, jak FK520 należy ocenić jako powyżej przeciętnej. FK510 po 45tkm (bez upalania) miały 4mm bieżnika i wciąż prowadziły się na tyle dobrze, że przy wymianie auta na młodsze z oponami FK520 nie zauważyłem różnicy w prowadzeniu na mokrym. Innymi słowy nowe FK520 prowadzą się na mokrym jak zużyte FK510. FK520 po 12tkm mają ok. 6mm, co oznacza że pod tym względem mogą nawet przebić FK520, bo tempo zużycia zazwyczaj spada wraz ze zmniejszaniem bieżnika. Porównując obie opony do wielosezonowych Firestone montowanych fabrycznie, to Firestone'y są na pewno szersze, mają większy rant i na feldze wyglądają o wiele lepiej. Ze względu na mniejszą nośność oferują też komfort, czego ani jedne ani drugie Falkeny nie znają. Firestone'y mają za to zero przyczepności na mokrym, na suchym, zero przyczepności na zakrętach, zużywają się szybciej niż Falkeny, a ich wielosezonowość sprowadza się do tego, że zabiją Cię w zakręcie niezależnie od sezonu, a co by tu o Falkenach nie mówić, to oferują one o niebo wyższe poziomy przyczepności - po prostu nie są tak dobre, ale też nie tak drogie jak czołówka. Ale też takich przeciętniaków jest dziś o wiele więcej niż kiedyś, niekiedy atrakcyjniej wycenionych niż Falken.